Dzieło wielowymiarowe, w przewrotny sposób pozostawiające po sobie mieszankę przesytu i niedosytu. Trudo ganić produkcję, umożliwiającą zobaczenie, jak Weronika Rosati zarabia machając łopatą.
Postać pani Rosati radzi sobie nadspodziewanie dobrze w scenach walki, np. roznosząc dwóch mężczyzn, z których jeden stoi za jej plecami, a drugi, uzbrojony w pistolet, przed nią – ostatecznie kładzie ją dopiera trzecia kula. Film wymaga od widza sporej dawki wiary. Z drugiej strony, kiedy np. bohaterka w gniewie opuszcza nagle łóżko i przygodnego kochanka, ma już na sobie komplet bielizny, choć chwilę wcześniej przezornie zakrywała biust kołdrą.
Fatalny bieg wypadków zapoczątkowało zdjęcie martwego męża, z którym zabójczyni nie potrafiła się rozstać. Prawdopodobnie duch przeszłości i udział Christophera Lamberta skłoniły reżysera i autora scenariusza w jednej osobie, żeby Sarah sądziła, iż Max/John jest Nieśmiertelny, ale to był tylko brat bliźniak.
W pewnym momencie Sarah grozi, że jeśli kochanek do niej zadzwoni, to wbije mu nóż w gardło. Pada ciekawa odpowiedź: „Nie rzucaj słów na wiatr, bo stracisz na wiarygodności”. Alessandro Riccardi zapewne aspiruje do grona artystów wiarygodnych, istnieje zatem prawdopodobieństwo spełnienia groźby zawartej w tytule.